Syndrom zwycięzcy

Pyta Henryk

Jakiś czas temu zauważyłem u siebie „syndrom zwycięzcy”, czyli jeszcze przed meczem wydaje mi się, że jestem faworytem. Wydaje mi się, że przeciwnik jest słabszy i spokojnie wygram mecz. A wzięło się to z tego, że w ostatnim sezonie wygrałem wszystkie możliwe turnieje. Jednak teraz, mając takie nastawienie, często przegrywam. Boję się, że zbyt duża pewność siebie jeszcze bardziej mnie zgubi. Co mam zrobić, aby się tego pozbyć?

Odpowiada Trener Mentalny, Certyfikowany Coach Robert Grabarczuk

Nasze nastawienie do konkretnego meczu zależy od trzech podstawowych czynników. Mianowicie:
jak przed spotkaniem postrzegamy siebie, nasze umiejętności, potencjał, czy siebie doceniamy, przeceniamy lub niedoceniamy,
jak postrzegamy przeciwnika, czy doceniamy, przeceniamy jego umiejętności, czy lekceważymy oponenta,
jaki cel mamy do zrealizowania w danym spotkaniu, nastawiamy się na konkretny wynik, rezultat, czy chcemy osiągnąć określoną jakość w naszej grze. Wykonanie założonego celu determinowane jest przez postrzeganie nas samych oraz nasze postrzeganie przeciwnika.

W takiej sytuacji możemy mieć trzy rodzaje nastawienia: nastawienie optymalne, nastawienie pasywne oraz nastawienie destrukcyjne.
Nastawienie optymalne: doceniamy siebie i doceniamy przeciwnika. W takiej sytuacji wychodzimy z maksymalnie wysokim nastawieniem do gry gdyż wiemy, że nie tylko możemy, ale i musimy dać z siebie wszystko, co najlepsze, bo w przeciwnym razie nasz oponent wykorzysta naszą chwilę słabości. Wiemy, że przeciwnik jest mocnym ale znamy również swoją wartość, więc w trakcie spotkania funkcjonujemy na najwyższym poziomie.
Nastawienie pasywne: jesteśmy świadomi swoich umiejętności, ale lekceważymy przeciwnika, w takiej sytuacji nie dajemy wszystkiego co najlepsze i gramy „na stojąco”. Dzięki występowaniu tego rodzaju nastawienia (wśród mocnych drużyn i zawodników) drużyny słabsze mają szansę wygrać z teoretycznie dużo silniejszym przeciwnikiem. Nastawienie z którym na mecz wychodzą dwaj rywale determinuje osiągane rezultaty w trakcie spotkania.
Nastawienie destrukcyjne: nie doceniamy siebie, uważamy, że jesteśmy niewystarczająco dobrzy, natomiast przeceniamy umiejętności przeciwnika i uważamy, że jest on poza naszym zasięgiem. Tego rodzaju nastawienie sprawia, że „spalamy” się już na starcie i nie dajemy sobie nawet szansy na prawdziwą rywalizację. W takim wypadku pokażemy jedynie namiastkę własnego potencjału, który zostanie pomniejszony przez nasze wewnętrzne obawy względem siebie oraz przeciwnika.

„Syndrom zwycięzcy” to pewność siebie charakteryzująca się przekonaniem o własnych umiejętnościach, szacunkiem do umiejętności przeciwnika, który sprawia, że jesteśmy przez cały czas skoncentrowani oraz działamy na najwyższym poziomie wolicjonalnym związanym z tym, co chcemy osiągnąć. Dzięki temu jesteśmy w stanie osiągnąć optymalne nastawienie, które prowadzi do zwycięstwa w każdej sytuacji lub sprawia, że dajemy z siebie wszystko co najlepsze. Bez szacunku i uznania dla umiejętności przeciwnika nie ma odpowiedniego nastawienia do gry, które daje nam zastrzyk adrenaliny i energii.

W momencie w którym lekceważymy przeciwnika automatycznie pojawia się mniejsza energia oraz spada szybkość reakcji. Rozwiązaniem, które może pomóc powrócić na „ścieżkę zwycięstw” jest przywrócenie takiego systemu myślenia i zachowywania się jaki miał miejsce w poprzednim sezonie. Jakie było Twoje nastawienie do meczu oraz do przeciwnika w minionym sezonie? Jakie rytuały wykonywałeś przed każdym meczem? Jakie różnice dostrzegasz w swoim sposobie myślenia między tym co było w poprzednim sezonie, a tym co jest obecnie? Ponadto w aktualnym sezonie na pewno wygrywałeś jakieś mecze, zatem jakie elementy zdecydowały, że wygrywałeś? Pamiętaj, że rozwiązania na wszystkie nasze trudności i problemy zawsze są w nas samych, a naszym zadaniem jest jedynie ich odnalezienie oraz zaobserwowanie zależności, które wpływają na dany stan rzeczy. Sami kreujemy każdą sytuację, którą nas spotyka, tak jak kreujemy nasze nastawienie przed każdym spotkaniem. Wymienione czynniki są w stu procentach pod naszą kontrolą i za każdym razem to my jesteśmy twórcami końcowego efektu.